Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: życie Jezusa dokument tekstowy  
 

KAZANIE NA GÓRZE
ELLEN G. WHITE
(Mat. 5,6-7)

 
 

Rzadko się zdarzało, aby Jezus zbierał wokoło siebie tylko swych uczniów, by głosić im swoje słowa. Do słuchania swej nauki nie wybierał tylko tych, którzy znali drogę życia. Jego zamiarem było dotarcie do nieświadomych i pogrążonych w błędzie. Nauczał też wszędzie tam, gdziekolwiek słowa prawdy mogły przebić się do przyćmionych umysłów. On sam był Prawdą, Jego biodra były zawsze opasane jej zbroją, a ramiona wyciągnięte, by błogosławić, słowami ostrzeżeń, zachęty i otuchy starał się podnieść na duchu tych, którzy do Niego przychodzili.

Kazanie na Górze, jakkolwiek przeznaczone specjalnie dla uczniów, wygłoszone zostało w obecności licznych tłumów. Po powołaniu apostołów Jezus przybył z nimi nad brzeg jeziora. Tu wczesnym rankiem zaczynali się zbierać ludzie. Poza zwykłym tłumem z galilejskich miast znaleźli się tutaj ludzie z Judei, a nawet z samej Jerozolimy, z Perei, z Dekapolis, z Idumei, położonej na południu Judei, a także z Tyru i Sydonu, miast fenickich leżących na wybrzeżu Morza Śródziemnego. „Wielki tłum, słysząc o wszystkim, co czynił, przyszedł do niego, (...) aby go słuchać i dać się wyleczyć ze swych chorób (...) dlatego że moc wychodziła z niego i uzdrawiała wszystkich” MAR. 3,8; Łuk. 6.17-19.

Wąski brzeg jeziora nie mógł pomieścić tych wszystkich, którzy zapragnęli słuchać Jezusa, dlatego cofnął się On na zbocze góry. Po znalezieniu równej płaszczyzny, stanowiącej dogodne miejsce dla zebranego tłumu, usiadł na trawie, a uczniowie i lud poszli za Jego przykładem.

Uczniowie zajmowali zawsze miejsca najbliżej Chrystusa, tak aby stale napierający tłum nie oddzielał ich od Niego. Siadali zazwyczaj w Jego pobliżu, aby nie uronić ani jednego słowa z Jego nauki. Byli uważnymi słuchaczami, pragnącymi zrozumieć prawdy, które mieli przekazywać po wsze czasy całej ziemi.

Wyczuwając, że tym razem należy się spodziewać czegoś więcej niż zwykle, uczniowie nie odstępowali swego Mistrza. Wierzyli, że już wkrótce ustanowione będzie królestwo, zaś na podstawie porannych wydarzeń sądzili, że teraz nastąpi jakieś oświadczenie w tej sprawie. Uczucie oczekiwania owładnęło również całym zgromadzeniem, a malująca się na obliczach ciekawość zdradzała najwyższe zainteresowanie. Siedząc na zielonym zboczu, ludzie oczekujący na słowa boskiego Nauczyciela przepełnieni byli myślami o przyszłej chwale. Nie brakowało tu uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy marzyli o zdobyciu panowania nad znienawidzonymi Rzymianami i o zyskaniu bogactw i splendorów wielkiego światowego mocarstwa. Ubodzy chłopi i rybacy spodziewali się uzyskać zapewnienie, że ich nędzne lepianki, skąpe jedzenie, życie pełne trudu i strachu przed niedostatkiem zamienione zostaną w bogate posiadłości i dni dobrobytu. Zamiast pospolitego ubrania służącego im w dzień jako okrycie, a w nocy jako przykrycie, mieli nadzieję, że Chrystus da im bogate szaty ich ciemiężycieli. Wszystkie serca drżały w dumnej nadziei, że niedługo już Izrael zostanie wywyższony ponad innymi narodami jako wybrany przez Pana, a Jerozolima wyniesiona będzie do godności stolicy światowego królestwa.

Chrystus rozwiał tę nadzieję panowania nad światem. W Kazaniu na Górze usiłował obalić wszystkie fałszywe poglądy i dać swym słuchaczom właściwą koncepcję swego królestwa i swej osoby. Jednakże nie zaatakował bezpośrednio błędnych narodowych przekonań. Znał nędzę świata spowodowaną grzechem, ale nie ukazał słuchaczom jaskrawego obrazu ich upadku. Uczył ich czegoś nieskończenie lepszego niż to, co znali. Nie obalając ich pojęcia o królestwie Bożym mówił, jak można je osiągnąć, pozostawiając im wyciągnięcie wniosków co do jego natury. Prawdy głoszone przez Chrystusa mają również dla nas nie mniejsze znaczenie niż dla tłumów, które szły za Nim. O zasadach rządzących królestwem Boga musimy uczyć się tak samo, jak ówcześni słuchacze nauki Chrystusa. []

Pierwsze słowa Chrystusa wypowiedziane na Górze były słowami błogosławieństwa. Szczęśliwi są ci — rzekł — którzy rozpoznali swe duchowe ubóstwo i odczuwają potrzebę odkupienia. Właśnie dla ubogich przeznaczona jest ewangelia. Nie ma ona być objawiona ludziom o zarozumiałym duchu ani tym, którzy twierdzą, iż są bogaci i nie mają żadnych potrzeb, ale tym, którzy są cisi i pokorni. Bowiem istnieje w świecie źródło otwarte dla grzeszników, źródło dla ubogich duchem.

Dumne serca starają się zapracować na zbawienie; ale zarówno tytuł, jak i zdolność do stania się obywatelem nieba znajduje się tylko w sprawiedliwości Chrystusa. Pan nie jest w stanie niczego uczynić dla odkupienia człowieka, dopóki on sam nie przekona się o swej słabości i wyzbywając się wszelkiej zarozumiałości nie podda siebie pod opiekę Boga. Tylko wtedy może otrzymać dar, który Bóg pragnie mu dać. Nic nie będzie odmówione duszy, która zdaje sobie sprawę ze swoich potrzeb. Ma ona nieograniczony dostęp do Boga, w którym znajduje się pełnia wszystkiego. „Bo tak mówi Ten, który jest Wysoki i Wyniosły, który króluje wiecznie, a którego imię jest „Święty”: Króluję na wysokim i świętym miejscu, lecz jestem też z tym, który jest skruszony i pokorny duchem, aby ożywić ducha pokornych i pokrzepić serca skruszonych” IZ. 57,15.

„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. Tymi słowami Chrystus nie nauczał, że lamentowaniem można zmazać winę grzechu. Nie usankcjonował też sztucznej, zaplanowanej pokory. Smutek, o którym mówi Chrystus, nie polega na melancholii czy narzekaniu. Chociaż smucimy się z powodu grzechu, to mamy radować się z cennego przywileju bycia dziećmi Boga.

Często martwimy się wtedy, gdy nasze złe postępowanie przynosi nieprzyjemne dla nas skutki, ale to nie ma nic wspólnego ze skruchą. Prawdziwy żal za grzechy jest wynikiem działania Ducha Świętego. Duch Święty ujawnia niewdzięczność serca, które zlekceważyło i uraziło Zbawiciela, i prowadzi nas skruszonych do stóp krzyża. Każdy grzech rani Chrystusa od nowa, a patrząc na Tego, którego zraniliśmy, żałujemy za grzechy, które ściągnęły Nań udrękę. Tylko taki żal prowadzi do wyrzeczenia się grzechu.

Człowiek światowy taki smutek może nazwać słabością; w istocie jednak jest on siłą wiążącą pokutującego z Nieskończonym nierozerwalnymi więzami. Jest on zapowiedzią, że aniołowie Boży przywracają duszy łaskę, utraconą przez zatwardziałość serca i występek. Łzy skruszonego są tylko kroplami deszczu poprzedzającymi słońce świętości, a jego smutek zwiastuje radość, która staje się żywym źródłem dla duszy. „Tylko uznaj swoją winę, że od Pana, swojego Boga, odstąpiłaś”, wtedy” nie spojrzę na was surowo, gdyż Ja jestem dobrotliwy — mówi Pan” JER. 3,13.12. „Abym dał płaczącym nad Syjonem zawój zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty żałobnej, pieśń pochwalną zamiast ducha zwątpienia” IZ. 61,3.

Również i dla tych, którzy smucą się pod ciężarem trosk i zmartwień, znajdzie się pocieszenie. Gorycz smutku i poniżenia jest mniejszym złem niż pobłażanie grzechowi. Przez utrapienie Bóg ujawnia nam złe cechy naszego charakteru i pomaga swą łaską zwalczyć nasze błędy. Zostają przed nami otwarte nieznane rozdziały księgi o nas samych, a my wystawieni jesteśmy na próbę, która pokaże, czy przyjmiemy napomnienia i rady Boga. Gdy jesteśmy doświadczeni przez los, nie powinniśmy się bać ani skarżyć. Nie powinniśmy się buntować i wyrywać z rąk Chrystusa. Musimy się ukorzyć przed Bogiem. Drogi Pana nieznane są tym, którzy pragną widzieć sprawy w takim świetle, jakie im najbardziej odpowiada. Wydają się one naszej ludzkiej naturze mroczne i ponure. Lecz drogi boskie są drogami łaski, a końcem ich jest zbawienie. Eliasz nie wiedział, co czyni, gdy rzekł na pustyni, iż ma dość życia i pragnie umrzeć. Bóg w swej łasce nie wziął go za słowo. Przed Eliaszem stało jeszcze wielkie zadanie do spełnienia, a gdy zostało wykonane, nie było mu sądzone zginąć w zniechęceniu i samotności na pustyni. Nie śmierć była mu przeznaczona, lecz pełne chwały wzniesienie się do tronu na wysokościach w otoczeniu niebiańskich rydwanów.

Bóg tak mówi do smucących się: „Chociaż widziałem jego drogi, jednak uleczę go, poprowadzę go i znowu udzielę obfitej pociechy jemu i jego żałobnikom” IZ. 57,18. „Ich żałobę obrócę w wesele, pocieszę ich i rozweselę po ich smutku” JER. 31,13. []

„Błogosławieni cisi”. Trudności, które nas spotykają, mogą być bardzo złagodzone przez tę cichość, która jest ukryta w Chrystusie. Jeżeli będziemy posiadać pokorę naszego Mistrza, wzniesiemy się ponad zniewagi, obmowy, dokuczanie, na które jesteśmy codziennie wystawieni, i które przestaną rzucać cień na naszą duszę. Najwyższym świadectwem szlachetności chrześcijanina jest panowanie nad samym sobą. Ten, kto pod wpływem obelg lub okrucieństwa nie jest w stanie zachować spokoju i pogody ducha, uniemożliwia Bogu objawienie w swoim charakterze Jego własnej doskonałości charakteru. Skromność serca jest siłą dającą zwycięstwo naśladowcom Chrystusa i stanowi wyraz łączności z Tym, który jest na wysokościach.

„Zaiste, wzniosły jest Pan, a jednak spogląda na uniżonego, a dumnego z daleka poznaje” PS. 138,6.

Ci, którzy przejawiają właściwego Chrystusowi ducha łagodności i pokory, są z czułością traktowani przez Boga. Świat może na nich patrzeć z pogardą, lecz mają oni wielką wartość w Jego oczach. Nie tylko mędrcy, wielcy i dobroczyńcy otrzymają paszport do królestwa niebios; nie tylko ci, którzy gorliwie i wciąż aktywnie działają, ale i dla ludzi ubogich duchem i pokornego serca, pragnących stałej obecności Chrystusa, dla których największą ambicją jest czynienie woli Bożej, wrota Królestwa zostaną otwarte szeroko. Będą oni zaliczeni do tych, którzy obmyli swe szaty i wybielili je we krwi Baranka. „Dlatego są przed tronem Bożym i służą mu we dnie i w nocy w świątyni jego, a Ten, który siedzi na tronie, osłoni ich obecnością swoją” OBJ. 7,15.

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”. Poczucie marności prowadzi do łaknienia i pragnienia sprawiedliwości i temu życzeniu stanie się zadość. Wszyscy, którzy w swoich sercach uczynili miejsce dla Jezusa, poznają Jego miłość. Wszyscy, którzy pragną upodobnić swoje charaktery do charakteru Bożego, będą zaspokojeni. Duch Święty nigdy nie pozostawia bez opieki duszy, która patrzy na Jezusa, i przedstawia jej wielkość Jego spraw. Jeżeli oczy nasze zwrócone są ku Chrystusowi, praca Ducha nie ustaje, dopóki dusza nie zostanie ukształtowana na Jego obraz. Czysta miłość rozwija duszę, stwarza jej możliwości większych dokonań i pogłębienia wiedzy o sprawach niebiańskich. Tak ukształtowana dusza nie spocznie aż do czasu pełnego zaspokojenia. „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”.

Miłosierny zawsze znajdzie miłosierdzie, a czysty sercem będzie oglądać Boga. Każda nieczysta myśl kala duszę, osłabia poczucie moralności i ułatwia przekreślenie wpływu Ducha Świętego. Takie rzeczy zaciemniają zdolność rozeznania duchowego do tego stopnia, że człowiek nie jest w stanie dostrzec Boga. Pan może i przebacza skruszonym grzesznikom, ale mimo odpuszczenia na duszy pozostaje skaza. Człowiek, który pragnie pozyskać zdolność właściwego rozumienia prawdy duchowej, musi wyzbyć się wszelkich nieczystych słów i myśli.

Za słowami Chrystusa kryją się jednak nie tylko sprawy uwolnienia się od nieczystości zmysłowej albo wyzbycia się rytualnego skalania, do czego Żydzi przywiązywali tak wielką wagę. Egoizm przesłania nam widzenie Boga. Samolubny duch osądza Boga tak, jakby osądzał kogoś podobnego sobie. Dopóki tego nie odrzucimy, nie zrozumiemy, że Bóg jest miłością. Jedynie serca wolne od egoizmu, pokorne i pełne ufności ujrzą Boga, który jest „miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność” 2 MOJŻ. 34,6.

„Błogosławieni pokój czyniący”. Pokój Chrystusa zrodził się z prawdy. Jest to pokój z Bogiem. Świat pozostaje ciągle w niezgodzie z prawem Boga, a grzesznicy są w niezgodzie ze swoim Stwórcą, a w rezultacie ze sobą. Psalmista mówi: „Pokój pełny mają ci, którzy kochają twój zakon, na niczym się nie potkną” PS. 119,165. Ludzie nie są w stanie wyprodukować pokoju. Ludzkie zamysły oczyszczenia i podniesienia na wyższy poziom jednostek czy społeczeństw nie zdołają zagwarantować pokoju, gdyż nie trafiają do serc. Łaska Chrystusa jest jedyną mocą, która może stworzyć lub utrwalić prawdziwy pokój. Jeżeli zostanie ona wszczepiona w serce, to wyrwie zeń złe namiętności, które powodują spory i walkę. „Zamiast głogu wyrośnie cyprys, zamiast pokrzywy wyrośnie mirt”. „Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia; niech się rozraduje i zakwitnie step” IZ. 55,13; 35,1. []

Tłumy zdumiewały się słuchając tej nauki, tak bardzo różniącej się od przykazań i przykładów faryzeuszy. Ludziom wpajano przekonanie, że szczęście polega na posiadaniu bogactw tego świata, a sława i zaszczyty są rzeczami godnymi pożądania. Wielu też ceniło sobie stosowany do nich zwrot „Rabbi” i publiczne uznawanie ich za ludzi mądrych i pobożnych. Stanowiło to dla nich szczyt szczęścia. Tymczasem w obecności licznego tłumu Jezus oświadczył, że ziemskie korzyści i wyróżnienia są jedyną nagrodą dla tych ludzi. Chrystus przemawiał z przekonaniem, a milczące zgromadzenie ogarnął strach. Patrzyli na siebie z niedowierzaniem. Kto bowiem z nich mógłby dostąpić zbawienia, jeśliby nauki tego Człowieka były prawdą? Wielu słuchających było zdania, że ten wyjątkowy Nauczyciel jest natchniony przez Ducha Świętego, a wyrażone przez Niego myśli pochodzą z boskiego źródła.

Po wyjaśnieniu, na czym polega prawdziwe szczęście i w jaki sposób można je zyskać, Jezus ściślej zdefiniował obowiązki swych uczniów jako nauczycieli wybranych przez Boga do wskazywania ludziom ścieżki sprawiedliwości i wiecznego życia. Jezus wiedział, że wypadnie im często znosić rozczarowanie i zniechęcenie, że spotkają się ze zdecydowaną opozycją, że inni będą im ubliżać i odrzucą ich świadectwo. Wiedział również dobrze, że przy wykonywaniu swoich zadań ci skromni ludzie, tak uważnie słuchający Jego słów, będą narażeni na potwarz, na tortury, więzienie i śmierć, mówił zatem dalej: „Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie się i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”.

Świat rozmiłował się w grzechu i nienawidzi prawości. Stąd też wywodzą się przyczyny niechęci wobec Chrystusa. Wszyscy odrzucający Jego nieskończoną miłość dopatrują się w chrześcijaństwie niepokojącego czynnika. Światło promieniujące od Chrystusa rozpędza mrok ukrywający ich grzechy i ujawnia potrzebę zmian. Podczas gdy ci, którzy ulegają wpływowi Ducha Świętego, rozpoczęli walkę z samymi sobą, wyznawcy grzechu walczą przeciwko prawdzie i jej przedstawicielom.

W ten sposób rodzi się niezgoda, a naśladowców Chrystusa ogłasza się mącicielami siejącymi niepokój w narodzie. Ale to wspólnota z Bogiem ściąga na nich wrogość świata i potępienie, którego doznał Chrystus. Kroczą oni drogami, którymi szli najszlachetniejsi ludzie tej ziemi. Przyjmują prześladowania nie ze smutkiem, lecz z radością. Każda gorzka próba jest Bożym działaniem dla ich oczyszczenia, każda uzdalnia ich do pracy w roli Jego pomocników. Każdy konflikt rozgrywa się w ramach wielkiej bitwy o sprawiedliwość i każdy powiększy radość z ostatecznego zwycięstwa. Mając to na względzie, przyjmujmy próbę wiary i cierpliwości z radością raczej niż ze strachem i chęcią uniknięcia jej. Słudzy Boga, natchnieni wolą wypełnienia swoich powinności wobec świata, koncentrują wszystkie pragnienia na Jego osobie i spełniają każdy obowiązek, nie zważając na strach czy ludzką aprobatę.

„Wy jesteście solą ziemi”, rzekł Jezus. Dlatego też nie należy odchodzić od świata, aby uniknąć prześladowań. Należy pozostać wśród ludzi, aby siła boskiej miłości tak jak sól chroniła świat przed zepsuciem.

Serca poddające się wpływowi Ducha Świętego są kanałami, którymi spływa błogosławieństwo Boże. Gdyby z ziemi zostali usunięci ci, którzy służą Bogu, i zabrany został spośród ludzi Jego Duch, ten świat pogrążyłby się w rozpaczy i zagładzie, owocach panowania szatana. Chociaż ludzie występni tego nie wiedzą, zawdzięczają oni nawet błogosławieństwa tego życia obecności na świecie ludu Bożego, którym pogardzają, i który prześladują. Lecz jeśli chrześcijanie są nimi tylko z nazwy, są jak sól, która straciła swój smak. Nie przyczyniają się w świecie do dobrego, lecz ukazując zły obraz Boga mają gorszy wpływ niż niewierzący. []

„Wy jesteście światłością świata”. Żydzi pragnęli ograniczyć błogosławieństwo zbawienia wyłącznie do swego własnego narodu, lecz Chrystus ukazał im, że zbawienie jest jak światło słońca i należy do całego świata. Religia Biblii nie może pozostać zamknięta między okładkami książki czy ukryta w murach kościoła. Nie wolno jej wystawiać na pokaz dla osobistych korzyści, a później ostrożnie odkładać na bok. Istnieje ona po to, aby uświęcać codzienne życie, aby przejawiać się w każdym przedsięwzięciu i we wszelkich stosunkach społecznych.

Prawego charakteru nie kształtuje się gdzieś na zewnątrz i nie wkłada w człowieka; tworzy się on wewnątrz. Jeżeli pragniemy kierować innych na drogę sprawiedliwości, sami musimy jej zasady mieć zaszczepione we własnych sercach. Nasze wyznanie wiary może głosić teorię religii, ale to nasza praktyczna pobożność podtrzymuje słowo prawdy. Konsekwentna postawa życiowa, nieskalany język, niezachwiana prawość, aktywny, pełen dobrej woli duch, pozytywny przykład — oto środki, przez które światło prawdy rozchodzi się po świecie.

Jezus nie wdawał się w szczegóły obowiązującego prawa, ale nie chciał, aby Jego słuchacze odnieśli wrażenie, iż przyszedł, aby to prawo obalić. Wiedział, że otaczali Go szpiedzy, gotowi podchwycić każde Jego słowo, które mogliby użyć dla swoich celów. Znane Mu były uprzedzenia, istniejące w umysłach wielu Jego słuchaczy, toteż nie powiedział nic, co mogłoby zachwiać ich wiarę w religię oraz w instytucje ustanowione dla nich przez Mojżesza. To sam Chrystus ustanowił zarówno prawo moralne, jak i prawo ceremonialne, nie przyszedł więc po to, by zniszczyć zaufanie do własnych wskazań. Właśnie z powodu swego wielkiego szacunku dla zakonu i proroków usiłował przebić mur tradycyjnych ograniczeń, krępujących naród żydowski. Odrzucając ich fałszywą interpretację prawa, jednocześnie ostrożnie ostrzegł swych uczniów przed odejściem od żywych prawd powierzonych Hebrajczykom.

Faryzeusze szczycili się swoim posłuszeństwem wobec zakonu; wiedzieli jednak tak mało o zasadach stosowania go w codziennej praktyce, że słowa Chrystusa brzmiały w ich uszach jak herezja. Widząc jak Jezus wymiatał proch, który przykrył prawdę, myśleli, że wymiecie również samą prawdę. Szeptali między sobą, że Chrystus lekceważy zakon, lecz On, czytając ich myśli, rzekł: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić”. Tymi słowami Jezus odparł zarzuty faryzeuszy. Jego misja na tym świecie polegała na utwierdzeniu świętych postanowień zakonu, którego łamanie Mu zarzucano. Gdyby ustanowione przez Boga prawa mogły być zmienione lub unieważnione, to Chrystus nie musiałby ponieść konsekwencji naszego występku. Przyszedł On wyjaśnić związek między zakonem i człowiekiem oraz ukazać jego wymagania na przykładzie własnego, pełnego posłuszeństwa życia.

Bóg dał nam swe święte przykazania, ponieważ umiłował ludzkość. Mając wolę uchronienia nas przed skutkami naszych występków, odkrył nam zasady prawego życia. Zakon jest wyrazem myśli Boga, a jeżeli przyjmujemy go w Chrystusie, opanowuje również nasze myśli. Wznosi nas ponad nasze naturalne pragnienia i dążenia, odwraca nas od dróg prowadzących do grzechu. Bóg pragnie widzieć nas szczęśliwymi i dał nam przykazania, których spełnienie przyniesie radość. Gdy podczas narodzenia Chrystusa aniołowie śpiewali: „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie” ŁUK. 2,14, głosili zasady zakonu, który On przyszedł uświetnić i umocnić.

Gdy zakon został ogłoszony z góry Synaj, Bóg ujawnił ludziom świętość swego charakteru, aby przez porównanie mogli dostrzec swą własną grzeszność i zdali sobie sprawę, jak bardzo potrzebują Zbawiciela. Działo się tak, gdy Duch Święty zasady te wpajał w ludzkie serca. I dzieło to trwa nadal. W życiu Chrystusa zasady zakonu wyrażone były jasno, a kiedy Święty Duch Boży porusza serce i światłość Chrystusa objawia ludziom potrzebę Jego oczyszczającej krwi oraz usprawiedliwiającej prawości, zakon pozostaje czynnikiem zbliżającym nas do Chrystusa. „Zakon Pana jest doskonały, pokrzepia duszę” PS. 19,8.

„Dopóki nie przeminie niebo i ziemia” — rzekł Jezus — „ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie”. Słońce i ziemia są świadectwem tego, że zakon Boży jest niezmienny i wieczny. Choć one mogą przeminąć, to jednak boskie zasady będą trwać. „Łatwiej jest niebu i ziemi przeminąć, niż przepaść jednej kresce z zakonu” ŁUK. 16,17. Symbole, które wskazywały na Jezusa jako na Baranka Bożego, przeminęły wraz z Jego śmiercią, lecz Dekalog jest tak niezmienny jak tron Boży.

Ponieważ „zakon Boży jest doskonały”, wszelkie odchylenie od niego jest złem. Wszyscy, którzy są nieposłuszni przykazaniom Bożym i uczą tego samego innych, są potępieni przez Chrystusa. Życie Zbawiciela nacechowane posłuszeństwem było zgodne z wymaganiami zakonu; dowiodło ono, że zakon może być przestrzegany przez ludzkość i ukazało doskonałość charakteru, jaką rozwija to posłuszeństwo. Każdy, kto tak jak Chrystus jest posłuszny, daje świadectwo temu, że zakon „jest święty i przykazanie jest święte i sprawiedliwe i dobre” RZYM. 7,12. I odwrotnie, każdy, kto łamie przykazania Boga, wspiera twierdzenie szatana, że zakon jest niesprawiedliwy i dlatego nie może być przestrzegany. Jest to wtórowanie wielkiemu przeciwnikowi w sianiu zwiedzenia i znieważaniu Boga. Ludzie tacy są dziećmi złego, który pierwszy podniósł bunt przeciw prawu Bożemu. Przyjęcie ich do nieba oznaczałoby ponowne wprowadzenie elementów niezgody i buntu oraz zagrożenie pokoju we wszechświecie. Nikt, kto świadomie lekceważy choćby jedną tylko zasadę zakonu, nie wejdzie do królestwa niebios. Rabini uważali swoją sprawiedliwość za przepustkę do nieba, lecz Jezus uznał to za niewystarczające i bezwartościowe. Na sprawiedliwość faryzeuszy składały się przestrzeganie ceremoniału i teoretyczna znajomość prawdy. Rabini rościli sobie pretensję do świętości, którą mieli osiągnąć dzięki własnym wysiłkom w przestrzeganiu prawa, lecz praktyka ich życia dokonała rozłamu między sprawiedliwością a religią. Choć skrupulatni w zachowaniu ceremoniału, w życiu byli niemoralni i podli. Ich tzw. prawość nie mogła otworzyć bram nieba. []

Największym błędem ludzkich umysłów za czasów Chrystusa było przekonanie, że samo uznanie prawdy jest równoznaczne z prawością. Całe ludzkie doświadczenie wykazuje, że teoretyczna znajomość prawdy nie wystarcza do zbawienia duszy, gdyż nie wyrasta z niej sprawiedliwość. Zazdrosnemu przestrzeganiu tego, co określone jest mianem teologicznej prawdy, często towarzyszy nienawiść do prawdy rzeczywistej, czego dowody tak często spotykamy w życiu. Najciemniejsze rozdziały historii wypełnione są opisami zbrodni popełnionych przez religijnych obłudników. Faryzeusze pretendowali do miana dzieci Abrahama i chełpili się posiadaniem Bożych wyroczni, jednakże przywileje te nie uchroniły ich od egoizmu, złości, żądzy zysku i najnikczemniejszej obłudy. Mniemali, że są najbardziej religijnymi ludźmi na świecie, lecz ich tak zwana prawowierność doprowadziła ich do ukrzyżowania Pana chwały.

Podobne niebezpieczeństwo istnieje również dziś. Niektórzy uważają za oczywiste, że są chrześcijanami, z tego tylko powodu, że uznają pewne teologiczne zasady. Nie wprowadzili jednak prawdy do praktycznego życia, nie uwierzyli i nie pokochali jej, toteż nie otrzymali siły i łaski, które płyną z uświęcenia przez prawdę. Ludzie mogą wyznawać swą wiarę w prawdę, ale jeśli to nie czyni ich szczerymi, łagodnymi, cierpliwymi, wytrwałymi, jeżeli ich myśli nie dotyczą spraw nieba, to prawda staje się dla nich przekleństwem, a przez ich wpływ jest przekleństwem dla świata.

Zgodnie z nauką Chrystusa sprawiedliwość polega na zgodności serca i sposobu życia z objawioną wolą Boga. Grzeszni ludzie mogą się stać sprawiedliwymi jedynie przez wiarę w Boga i pozostawanie z Nim w żywym związku. Tylko wtedy bogobojność czyni myśli wzniosłymi i uszlachetnia życie. Wtedy zewnętrzne formy wyznawania religii będą zgodne z wewnętrzną czystością chrześcijańską, a ceremonie wymagane przez służbę dla Boga nie będą bezwartościowym rytuałem, jak to miało miejsce w przypadku faryzeuszy.

Jezus omawiał każde z przykazań oddzielnie, tłumacząc całą głębię ich treści i płynące z niej wymagania. Nie usiłował choćby na jotę odejść od przykazań, ukazując dalekosiężność zawartych tu zasad i demaskując fatalny błąd Żydów, polegający na zewnętrznym okazywaniu posłuszeństwa. Mówił o tym, że złe myśli lub pożądliwe spojrzenia są naruszeniem zakonu Bożego. Każdy, kto bierze udział w akcie chociażby najmniejszej niesprawiedliwości, łamie prawo i osłabia swą moralność. Morderstwo rodzi się najpierw w umyśle. Kto udostępnia swoje serce nienawiści, wstępuje na drogę morderców, a jego dary ofiarne napełniają Boga odrazą.

Żydzi uznawali prawo odwetu. W swej nienawiści do Rzymian dawali wyraz wrogim uczuciom, czym wspierali szatana, przejawiając jego występne cechy. W ten sposób przygotowywali się do strasznych czynów, do których on ich prowadził. W życiu religijnym faryzeuszy nie było nic, co nakazywałoby miłosierdzie dla pogan. Jezus rzekł im, aby nie zwodzili samych siebie w swym sercu myśląc, że mogą podnieść bunt przeciw ciemięzcy i pielęgnować tęsknotę do pomszczenia swych krzywd.

To prawda, że istnieje taki rodzaj oburzenia, które jest usprawiedliwione nawet dla naśladowców Chrystusa. Gdy widzą, że Bóg jest znieważany, a służba Boża zniesławiana, lub gdy widzą, że niewinny jest ciemiężony, w ich duszy wzbiera sprawiedliwe oburzenie. Taki gniew, zrodzony z poczucia moralności, nie jest grzechem. Ale ci, którzy przy każdym domniemanym wyzwaniu uważają, że mają prawo przejawiać gniew lub niechęć, otwierają serca szatanowi. Rozgoryczenie i wrogość muszą być wygnane z naszych dusz, jeżeli mamy być w zgodzie z niebem.

Zbawiciel poszedł jeszcze dalej, mówiąc: „Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój”. Wielu jest gorliwych w służbie religijnej, podczas gdy między nimi a ich braćmi istnieją przykre nieporozumienia, którym mogli zaradzić. Bóg żąda od nich, aby uczynili wszystko, co jest w ich mocy, by przywrócić zgodę. Dopóki tego nie uczynią, Bóg nie może przyjąć ich służby. Obowiązki chrześcijanina w tym względzie są dokładnie określone. []

Bóg zsyła swe błogosławieństwa na wszystkich. „Słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”, „gdyż On dobrotliwy jest dla niewdzięcznych i dla złych” ŁUK. 6,35. Bóg wzywa nas, abyśmy byli tacy jak On. „Błogosławcie tym, którzy was przeklinają”, mówił Jezus, „dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści, (...) abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie”. Takie są zasady prawa, a są one źródłem życia.

Ideał Boga dla Jego dzieci znacznie przewyższa nasze najśmielsze przypuszczenia. „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest”. Nakaz ten jest obietnicą. Plan odkupienia obejmuje nasze całkowite uwolnienie z mocy szatana. Chrystus stale oddziela skruszone dusze od grzechu. Przyszedł On, aby zniszczyć dzieło diabła, i dał zapewnienie, że Duch Święty zostanie udzielony każdej żałującej duszy, by zachować ją od grzechu.

Działanie kusiciela nie może służyć za usprawiedliwienie dla złych czynów. Szatan triumfuje, gdy słyszy, jak ci, którzy nazywają się naśladowcami Chrystusa, usprawiedliwiają wypaczenia swych charakterów. Takie właśnie wymówki prowadzą do grzechu, ale dla grzechu nie ma usprawiedliwienia. Bogobojne życie wzorowane na Chrystusie dostępne jest dla każdego skruszonego, wierzącego dziecka Bożego.

Ideałem chrześcijanina jest podobieństwo do Chrystusa. Jak doskonały był w swoim życiu Syn Człowieczy, tak Jego naśladowcy muszą być doskonali w swoim. Jezus pod każdym względem był podobny do swoich braci. Miał ciało takie samo, jak my, bywał też głodny, spragniony i zmęczony. Tak samo potrzebował jedzenia i snu, bowiem dzielił los człowieka, choć jednocześnie był nieskazitelnym Synem Bożym. Był wcieleniem Boga. Jego charakter musi stać się naszym charakterem. Pan mówi o tych, którzy wierzą w Niego: „Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, i będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim” 2 KOR. 6,16.

Chrystus jest drabiną, którą widział Jakub; jej podstawa oparta jest na ziemi, a wierzchołek sięga bram nieba i progu chwały. Gdyby zabrakło jej choć jednego szczebla, by sięgnęła ziemi, wtedy bylibyśmy straceni. Lecz Chrystus dosięga nas tam, gdzie się znajdujemy. Przyjął naszą naturą i zwyciężył, abyśmy i my, przyjmując Jego naturę, mogli zwyciężyć. Przychodząc „w postaci grzesznego ciała” RZYM. 8,3, żył życiem bezgrzesznym. Teraz dzięki swej boskości przebywa na tronie niebios, a dzięki swemu człowieczeństwu dosięga nas. Zachęca do tego, abyśmy przez wiarę w Niego osiągnęli chwałę charakteru Bożego. Musimy być zatem doskonałymi, tak jak nasz „Ojciec (...) niebieski doskonały jest”.

Jezus pokazał, na czym polega sprawiedliwość, i wskazał na Boga jako jej źródło. Następnie przeszedł do praktycznych obowiązków. W rozdawaniu jałmużny, w modlitwie, w poście, rzekł Jezus, nie należy nic czynić, by zwrócić na siebie uwagę lub zyskać przychylną ocenę. Rozdawaj w szczerości dla dobra biednych, a gdy się modlisz, niech dusza twoja łączy się z Bogiem. W czasie postu nie chodź ze zwieszoną głową i sercem pełnym myśli o samym sobie. Serce faryzeusza jest jałową i nieurodzajną glebą, z której nie wyrośnie nasienie boskiego życia. Tylko ten, kto bez zastrzeżeń oddaje się Bogu, służy Mu najlepiej. Przez społeczność z Bogiem ludzie stają się Jego współpracownikami, ukazując ludzkości Jego charakter.

Służba pełniona w szczerości serca będzie obficie nagrodzona. „Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie”. W życiu dzięki łasce Chrystusa kształtuje się nasz charakter. Duszy przywrócone jest jej wrodzone piękno, cechy charakteru Chrystusa stają się naszymi, a obraz Boży promieniuje przez nas. Na twarzach mężczyzn i kobiet, którzy kroczą i pracują z Bogiem, wypisany jest pokój niebios. Są oni otoczeni atmosferą nieba. Dla nich królestwo Boże już się zaczęło i wypełnia je radość w Chrystusie, radość, że są błogosławieństwem dla ludzkości. Dostąpili oni zaszczytu przyjęcia do służby dla Mistrza i z ufnością pełnią Jego dzieło w Jego imieniu. []

„Nikt nie może dwom panom służyć”. Nie można służyć Bogu mając rozdwojone serce. Religia oparta na Biblii nie jest tylko czymś jednym z wielu — jest to rzecz najważniejsza, której wpływ przenika i włada wszystkim innym. Nie może ona być jak kilka rzuconych na płótno kolorowych plam, lecz musi przeniknąć całe nasze życie, tak jak płótno w całości zanurza się w farbie, aż każde jego włókno wchłonie głęboki, trwały kolor.

„Jeśli tedy oko twe jest zdrowe, całe ciało twoje jasne będzie. A jeśliby oko twoje było chore, całe ciało twoje będzie ciemne” Czystość i wytrwałość w zamiarach są warunkiem otrzymania światła od Boga. Ten, kto pragnie poznać prawdę, musi być gotów zaakceptować wszystkie jej treści. Nie może godzić się na błędy. Chwiejność i połowiczność w przyjmowaniu prawdy równoznaczne są z obraniem ciemności błędu i zwiedzeń szatana.

Ziemskie sprawy nie zlewają się z zasadami prawości w tak harmonijny sposób, jak kolory tęczy. Wieczny Bóg przeprowadził szeroką, wyraźną granicę między nimi. Obraz Chrystusa różni się od obrazu szatana, tak jak południe dnia od jego północy. I tylko ci, którzy żyją życiem Chrystusa, są Jego współpracownikami. Jeżeli nasza dusza chowa chociażby jeden grzech, a życie nasze skrywa choćby jeden zły nawyk, to cała nasza istota jest nim skażona. Taki człowiek staje się narzędziem nieprawości.

Wszyscy, którzy obrali służbę Bożą, mogą polegać na Jego opiece. Chrystus wskazał na ptaki krążące po niebie i na polne kwiaty, wzywając słuchaczy, by przyjrzeli się tym dziełom Boga. „Czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one?” — rzekł MAT. 6,26. Odpowiednia ilość boskiej uwagi poświęcona jest wszelkim stworzeniom zgodnie z ich ważnością w życiu. Opatrzność Boża czuwa nad życiem małego, szarego wróbla, a kwiaty na łąkach i trawa ścieląca się jak dywan na ziemi również nie są pozbawione uwagi i troski naszego Ojca niebieskiego. Wielki Mistrz Artysta pomyślał także o liliach, czyniąc je tak pięknymi, że swoją urodą przyćmiewały chwałę Salomona. O ileż więcej starań Bóg poświęca człowiekowi, który jest Jego chwałą i obrazem. Pragnie On widzieć w swych dzieciach cechy własnego charakteru. Pragnie nadawać duszy piękno swojej osobowości, tak jak wiązka słonecznych promieni decyduje o urodzie delikatnych kwiatów.

Wszyscy, którzy wybierają Chrystusowe królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju, a dobro tego królestwa stawiają ponad wszystko inne, związani są ze światem na wysokościach i dostępują wszelkich niezbędnych błogosławieństw. W księdze boskiej opatrzności, w tej księdze życia, każdy z nas ma swoją stronę, na której spisane są wszystkie szczegóły naszego życia, a nawet włosy na głowie są policzone. Dzieci Boga zawsze są obecne w Jego myślach.

„Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy” MAT. 6,34. Mamy dzień za dniem iść za Chrystusem. Bóg nie udziela pomocy na dzień jutrzejszy. Nie daje swym dzieciom od razu wszelkich wskazówek na całą ich drogę życiową, gdyż pogrążyłoby to ich w rozterce. Mówi im tyle, ile są w stanie zapamiętać i wykonać. Siły i mądrość udzielane są w bieżącej potrzebie. „A jeśli komu z was brak mądrości [na dzień dzisiejszy] niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana” JAK. 1,5.

„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. Nie myślcie o sobie, że jesteście lepsi od innych ludzi, i nie czyńcie siebie ich sędziami. Ponieważ nie znacie ich pobudek, nie możecie ich osądzać. Krytykując kogoś, wydajecie wyrok na siebie, ponieważ przyznajecie, że jesteście wspólnikami szatana jako oskarżyciele swych braci. Pan mówi: „Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie”. Takie jest nasze zadanie. „Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie podlegalibyśmy sądowi” 2 KOR. 13,5; 1 KOR. 11,31.

Dobre drzewo wydaje dobry owoc, a gdy owoc jest niesmaczny i bez wartości, znaczy to, że drzewo jest złe. Tak więc owoc życia świadczy o stanie serca i zaletach charakteru. Dobre czyny nie pozyskają zbawienia, są jednak dowodem wiary, która działa przez miłość i oczyszcza duszę. I choć wieczna nagroda nie jest udzielona z powodu naszych zasług, pozostanie ona jednak w proporcji do pracy, jaka została wykonana przez łaskę Chrystusa.

Tak oto Chrystus ogłosił zasady swego królestwa, przedstawiając je jako wielką zasadę życia. Aby uczynić lekcję bardziej sugestywną, Jezus poparł ją przykładem. Nie wystarczy, rzekł, samo słuchanie moich słów. Przez posłuszeństwo musicie uczynić je podstawą waszego charakteru. Własna osobowość to jak pisanie na piasku. Jeżeli będziecie budować na ludzkich teoriach i wynalazkach, dom wasz runie. Zmiecie go wiatr pokus i burza doświadczeń. Lecz zasady, które Ja wam dałem, ostoją się. Przyjmijcie Mnie i budujcie na moich słowach. „Każdy więc, kto słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce. I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on nie runął, gdyż był zbudowany na opoce” MAT. 7,24.25.

inne tematy z tej serii:
BÓG Z NAMI | WYPEŁNIENIE CZASU | DO CIEBIE ZBAWICIELU! | OFIAROWANIE | WIDZIELIŚMY BOWIEM GWIAZDĘ JEGO
WIELKANOCNA WIZYTA
| CHRZEST | WESELE W KANIE GALILEJSKIEJ | W JEGO ŚWIĄTYNI | NIKODEM | UWIĘZIENIE I ŚMIERĆ JANA
POWOŁAŁ ICH DWUNASTU
| KAZANIE NA GÓRZE | SETNIK | KTO TO BRACIA MOI? | ZAPROSZENIE | UMILKNIJ! UCISZ SIĘ! | DOTYK WIARY
DAJCIE WY IM JEŚĆ
| NOC NAD JEZIOREM | I ZOSTAŁ PRZEMIENIONY | BŁOGOSŁAWIENIE DZIECI | ŁAZARZU, WYJDŹ! | ZACHEUSZ
 UCZTA W DOMU SZYMONA | OTO KRÓL TWÓJ PRZYJDZIE | POTĘPIONY NARÓD | ŚWIĄTYNIA PONOWNIE OCZYSZCZONA
BIADA FARYZEUSZOM
| NA GÓRZE OLIWNEJ | SŁUGA SŁUG | NA PAMIĄTKĘ MOJĄ | GETSEMANE | PRZED ANNASZEM I W PAŁACU KAIFASZA
JUDASZ
| NA SĄDZIE U PIŁATA | GOLGOTA | WYKONAŁO SIĘ! | W GROBOWCU JÓZEFA | WSTAŁ Z MARTWYCH
CZEMU PŁACZESZ?
| DO OJCA MEGO I OJCA WASZEGO

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 
 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank BPH II/O Warszawa, 10601015-320000744691